|
Agnus Dei Goraco zapraszam do wspoltworzenia tego Forum w milosci Jezusa i Maryi
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Maria
Moderator
Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Śro 23:52, 17 Maj 2006 Temat postu: MODLITWA O POWOLANIA...JANA PAWLA II:: |
|
|
(w każdy pierwszy czwartek miesiąca
i w każdy czwartek Wielkiego Postu)
Jezu, Dobry Pasterzu, wzbudź we wszystkich wspólnotach parafialnych powołania do kapłaństwa, do diakonatu, do zakonów męskich i żeńskich, do świeckiego życia konsekrowanego i misyjnego, wedle potrzeb całego świata, który Ty miłujesz i pragniesz zbawić.
Tobie zawierzamy w szczególności naszą wspólnotę, stwórz w nas taki duchowy klimat, jaki panował wśród pierwszych chrześcijan; abyśmy stali się wieczernikiem modlitwy i pełnego miłości przyjęcia Ducha Świętego oraz Jego darów.
Wspieraj naszych pasterzy i wszystkie osoby konsekrowane. Kieruj krokami tych, którzy wspaniałomyślnie odpowiedzieli na Twoje wezwanie i przygotowują się do przyjęcia święceń albo ślubów opartych na radach ewangelicznych.
Wejrzyj z miłością na tylu pełnych gotowości młodych ludzi i wezwij ich, by poszli za Tobą. Pomóż im zrozumieć, że tylko w Tobie mogą w pełni realizować samych siebie.
Zawierzając te wielkie sprawy Twojego Serca możnemu wstawiennictwu Maryi, która jest naszą Matką i wzorem wszystkich powołań, prosimy Cię o podtrzymanie naszej wiary, w przekonaniu, że Ojciec wysłucha nas, gdy modlimy się o to, co sam kazałeś nam prosić. Amen.
(Jan Paweł II, Watykan, 6.I.1986)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Maria
Moderator
Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Sob 18:40, 10 Cze 2006 Temat postu: O MODLITWIE.... |
|
|
O MODLITWIE
Najgłębszą naszą ludzką potrzebą jest kontakt z kimś drugim, kto zwróciłby się do nas z życzliwością i do kogo my moglibyśmy przemówić.
Cały nasz rozwój - dobry i zły - dokonuje się w kontaktach, w dialogu z ludźmi.
Przede wszystkim jednak mówi do nas Bóg.
Mówi przez wszystkie rzeczy, które nas otaczają, bo On je stworzył, On stale je daje. Bóg stawia nam pytania - poprzez potrzeby drugiego człowieka, poprzez sytuacje, które wymagają naszej decyzji.
Bóg mówi nam także, co w Jego oczach jest wartością i jakie są Jego wobec nas plany. - Mówi do nas przez proroków, mówi do nas przez swojego Syna i całą historię zbawienia zawartą w Piśmie św.
A my odpowiadamy - każdym naszym czynem, każdym wyborem- za lub przeciw woli Bożej.
To właśnie na modlitwie ten nasz dialog z Bogiem staje się świadomy. Przybiera kształt osobistej rozmowy, w miarę naszej wierności coraz bardziej zażyłej.
Bez modlitwy tracimy z oczu Boskiego Partnera naszego życia, rzeczy materialne zamiast wskazywać na Niego - przesłaniają nam Jego istnienie - nasza wiara słabnie, a nawet zamiera. Stąd wielka waga modlitwy w życiu chrześcijanina.
Wszystkie sprawy naszego życia nadają się na przedmiot osobistej modlitwy, aby - zależnie od okoliczności - wielbić wielkość Boga, dziękować Mu, prosić i przepraszać.
Chrześcijanin nie może się przy tym obyć bez Pisma św. Rozważając je, stara się wniknąć w tajemnicę Bożej miłości i naszego zbawienia i w tym świetle rozeznać się w swoim życiu, i je ukształtować.
Wzorem tej postawy jest dla nas sam Chrystus, który modlił się - jak widzimy na kartach Ewangelii - bardzo często, a już zawsze w ważnych okolicznościach swego życia.
Chrystus staje przed nami nie tylko jako wzór. Przez chrzest włącza On nas w swoje życie, daje nam udział w swojej modlitwie i ofierze. Najpełniej urzeczywistnia się to w liturgii. Tu wszyscy razem modlimy się z Chrystusem i w Chrystusie. Słowa liturgii proste, czasem surowe, zaczerpnięte w dużej mierze z Pisma św. nie zawsze odsłaniają nam pełny swój sens. Mówią o rzeczywistości, do której całe życie musimy dorastać. Są jednak prawdziwą szkołą modlitwy dojrzałej, w której warto się trudzić.
Korzystając z tekstów modlitewnika starajmy się dobrać je do swojej sytuacji życiowej - i modlić się wnikając w treść słów, które wypowiadamy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Maria
Moderator
Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Wysłany: Sob 18:49, 10 Cze 2006 Temat postu: MODLITWA O POWOLANIA...JANA PAWLA II:: |
|
|
O ODMAWIANIU MODLITWY "OJCZE NASZ" - INACZEJ
Modlitwa Pańska - oprócz jej pierwszych stów, czyli wzmianki o tym, że Bóg jest Ojcem naszym i że przebywa w niebie - jest zbiorem samych próśb, Żadnego w niej aktu uwielbienia, żadnej adoracji. Same prośby. Modlitwa typowo błagalna.
Kiedy mówimy "Ojcze nasz", to warto się zastanowić: Czy nam nie wydaje się czasem, że On nie jest Ojcem muzułmanów; żydów, pogan, buddystów, świadków Jehowy, satanistów i wszystkich innowierców oraz heretyków? Czasami przyłapuję się wręcz na pragnieniu, żeby byt nawet Bogiem tylko "moim", nawet nie "naszym" w ramach tego samego Kościoła Jego Syna Jednorodzonego. Warto więc zaraz na początku zastanowić się, czy On jest w moim osobistym życiu Bogiem "naszym", Bogiem dla wszystkich, dla całej ludzkości, a nie tylko "moim", dla mojego prywatnego dobra. Tak zwany święty egoizm to wada wcale nierzadko spotykana również wśród ludzi prawdziwie wierzących.
Mówimy następnie o Bogu naszym, że jest "w niebie". Otóż właśnie. Ojciec Święty też niedawno mówił, że wiele ludzi żyje dziś tak, jakby Boga nie było na tym świecie, jakby Go nie było na naszej człowieczej ziemi; jakby ta ziemia i mieszkający na niej ludzie wcale Go nie obchodzili. Bóg skazany na wygnanie do nieba. Czy nie zdarza mi się czasem nie tylko myśleć, ale i żyć tak, jakby Bóg był tylko w niebie, jakby sfera Jego wpływów nie sięgała ziemi? Czy dla mnie nasz Bóg nie jest tylko w niebie?
"Święcić imię Boże" to znaczy rozsławiać, czynić znanym Boże imię. Trzeba by się natychmiast zastanowić, jak to rozsławianie Bożego imienia ma się do ludzkiej troski o utrwalenie naszych nazwisk i życiowych osiągnięciu, na ziemi.
Jakże wielu ludziom, zwłaszcza różnego rodzaju twórcom i osobom publicznym, zależy na tym, żeby było o nich głośno, żeby mówiono o ich dziełach; nawet niechby źle mówiono, byle mówiono i pisano, bo najgorsze jest to, gdy milczą. Tak bardzo bywamy zajęci "święceniem" naszego imienia. I przez to zaniedbujemy się w święceniu imienia Bożego. Dobrze tedy, że choć prosimy Boga, by pomógł nam święcić Jego imię.
A teraz zapytajmy, czy my jesteśmy tak do końca świadomi tego, o co prosimy, gdy mówimy: "przyjdź Królestwo Twoje". Jak się u nas walczy o zdobycie władzy? Dlaczego tak duży procent ludzi garnie się do władzy?
Królestwo, o którego przyjście prosimy, ma być królestwem sprawiedliwości, miłości i prawdy. Czy na takim królestwie zależy naszym rodakom sprawującym władzę? To dobrze, że nasze ludzkie systemy panowania chcemy zamienić na królestwo sprawiedliwości, miłości i prawdy. Ojcze nasz, niech przyjdzie Królestwo Twoje.
Prośba o wypełnianie się woli Bożej zakrawa na samobójstwo. Człowiek nie jest bowiem do niczego przywiązany tak bardzo, jak do własnej woli. Zrezygnować z wolnej woli albo być pozbawionym możności z jej korzystania to znaczy prawie przestać być sobą. Po dzień dzisiejszy wielu osobom składającym trzy śluby życia konsekrowanego trudność największą sprawia - sami to wyznają - ślub posłuszeństwa, traktowany z całą powagą, a polegający, jak wiadomo, na rezygnacji z własnego chcenia Czegóż to ludzie nie dokonują, żeby tylko czynić wolę własną, a nie innych ludzi czy nawet Boga samego... Dzieje się tak między innymi dlatego, że o czyniących wolę własną mówi się czasem z uznaniem, iż to ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, że na nich można polegać, że oni swojemu uporczywemu i skutecznemu chceniu zawdzięczają niejeden sukces. A jednak ludziom tym należy współczuć. Im chyba bardzo trudno modlić się o to, żeby wola Boża działa się tak w niebie, jak i na ziemi.
Mówimy też: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj". Ale przecież jest powiedziane gdzie indziej, że my mamy sami, w pocie własnego czoła, pracować na kawałek codziennego chleba. Jakiż jest ten etos naszej pracy, zwłaszcza tej w większej zbiorowości ludzi pracujących: Czy wskutek naszego oszczędzania się ktoś inny nie musi podejmować podwójnego wysiłku? Czy w ciągu dnia myśl o wielkości zapłaty za pracę nie dominuje nad troską o jakość oraz ilość wykonywanej pracy? Czy mimo zmiany systemów polityczno-gospodarczych nie tęsknimy za głośnym w swoim czasie postulatem: Czy się stoi, czy się leży...?
Co my, lepiej lub dobrze się mający, czynimy, żeby każdy człowiek miał kawałek codziennego chleba? Kiedy więc proszę, mówiąc: "Chleba daj nam", nigdy nie powinienem myśleć tylko o sobie samym. Mam się modlić o chleb dla innych. Czy i jak często mi się to zdarza? Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...
Najwięcej powodów do rachunku sumienia zawiera się w prośbie: "odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Przede wszystkim należy zauważyć, że tylko przy tej jednej prośbie znajduje się jej uzasadnienie. To najbardziej rozbudowana prośba o odpuszczenie nam naszych przewinień. Poza tym, co jest jeszcze bardziej godne uwagi, to już nawet nie tyle prośba, co raczej próba przekonania Pana Boga, że powinien nam przebaczyć.
Wszyscy wiemy, jak to jest z tym odpuszczaniem w życiu nie tylko jednostek, lecz
także całych społeczności ludzkich. Stwierdzili już dawno historycy, że dotychczas nie było w dziejach świata nawet jednego dnia, żeby gdzieś nie toczyła się jakaś wojna. Bo i my odpuszczamy... Tak próbujemy przekonać Boga. I to ma być modlitwa? To biedna mała ludzka próba oszukania Pana Boga. Ciągle najwięcej mamy do zrobienia w związku z tą prośbą Modlitwy Pańskiej. Zabierzmy się czym prędzej do przebaczania. Tak jak to czyni obecny Ojciec Święty, który nie tylko ustawicznie przebacza, lecz także prosi o przebaczenie. Bo i my odpuszczamy. .. Czy naprawdę odpuszczamy? Jak odpuszczamy? Czy nie okłamujemy samego Boga?
Z "wodzeniem nas na pokuszenie" trudność polega przede wszystkim na pogodzeniu się z myślą, że Bóg chciałby sprowadzać na nas pokusy. Chodzi raczej o prośbę, żeby Bóg nie dawał pokusom zbyt łatwego dostępu do nas. Ale ileż razy my sami, całkiem świadomie i dobrowolnie, wystawiamy się na działanie pokus? I lak np. ktoś uzależniony od alkoholu nie dokłada starań, by unikać towarzystwa zmuszającego go do napicia się razem. Nie unika miejsc, które wciągają go do swojego wnętrza. A ileż ludzi wypracowało już sobie tak naprawdę własną metodę walki z pokusami do złego...
Bardzo uzasadniona jest ta ostatnia prośba Modlitwy Pańskiej: "zbaw nas ode złego". Dokładniej chodzi o wyzwolenie nas z więzów zła albo spod mocy Złego, który, po grzechu pierworodnym, ciągle ma nad nami swoje niebłahe władztwo. Ale to wyzwolenie nas z mocy zła nie dokona się bez naszego udziału. Nawet Pan Bóg sam tego nie dokona. Jak więc współdziałam z Bogiem w wydobywaniu się spod zła?
Wszystkie prośby Modlitwy Pańskiej są wypowiadane w liczbie mnogiej. W tym też
zawiera się określone przesłanie: żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Nigdy, nawet na modlitwie, a może przede wszystkim na modlitwie, nie powinno nam być obojętne to, co dzieje się z naszymi bliźnimi.
Zaproponowany w tych rozważaniach "inny" sposób odmawiania Modlitwy Pańskiej polega na uczynieniu z niej rachunku sumienia. Dobry rachunek sumienia kończy się mocnym postanowieniem poprawy. Jest to swoiste, przynajmniej częściowe, uporządkowanie naszego wnętrza, co daje nam jakby większe prawo do kierowania
ku Bogu naszych próśb, składających się na Modlitwę Pańską.
/BP KAZIMIERZ ROMANIUK/.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|